Chemia z Niemiec, Francji, Włoch, Holandii, Wielkiej Brytanii i innych krajów zachodnich czy różni się od chemii z Polski? Czy warto ją kupować? Poniższy artykuł przybliży kilka faktów, bowiem świadomy konsument sam podejmuję decyzje.


Kiedy słyszymy o zachodnich proszkach do prania, płynach do płukania czy środkach czystości, kojarzy nam się głównie chemia z Niemiec, nie dziwne ponieważ większość importu do nas pochodzi właśnie z tego kraju. To właśnie proszki, żele do prania, kapsułki do prania oraz płyny do płukania i odplamiacze z tego kraju od dawna uchodzą za najlepsze, oraz zdobywają coraz szerszą rzeszę klientów. Warto nadmienić, że według badań już co piąty konsument wybiera chemię z importu a wartość tego rynku przekracza 10 mld zł.

Skąd więc taka popularność chemii importowanej? Czy to tylko mit powielany przez kolejne pokolenia, czy stoją za tym fakty?


Konsument polski a zachodni

Każdy produkt produkowany jest dla konsumenta, a każdy konsument ma swoje przyzwyczajenia oraz oczekiwania. Każdy rynek jest inny i działa inaczej.

Robiąc krótką ankietę oraz obserwując nasz rodzimy rynek można zaobserwować, że Polacy kochają promocję, w wielu branżach nie dokonuje się zakupów bez rabatów. Prowadzi to do ciągłej wojny cenowej pomiędzy hipermarketami, supermarketami oraz dyskontami ta musi przełożyć się na ceny a ceny na jakość oferowanych produktów. Nikogo nie dziwi przecież, że pieczywo z piekarni jest lepsze niż odgrzewane w supermarketach, mięso w sklepie mięsnym jest lepszej jakości i pewniejsze, warzywa i owoce pewniejsze z bazaru i z małych gospodarstw widać więc zależność, że jakość produktów różni się od docelowego klienta. W Polsce oczekują przed wszystkim tanich, jakość jest dopiero na kolejnych miejscach.

Sytuacja diametralnie różni się na zachodnim rynku, gdzie klienci przyzwyczajeni są do wysokiej jakości produktów. Cena z uwagi na dużą konkurencję również jest ważna, ale jest dopiero na kolejnych miejscach. Ponieważ na zachodzie przyzwyczajenia i oczekiwania konsumentów są jasne i precyzyjne, koncerny nie mogą sobie pozwolić na obniżenie jakości swoich produktów. Większa ilość firm, które ze sobą konkurują na tamtejszych rynkach powoduje również obniżenie cen. Ceny zaś można odrobić na mniej wymagających rynkach.

Gdzie konkretne różnice?

Przeczytaj etykietę a prawdę ci powie, niestety w wypadku chemii sprawdza się tylko częściowo. Producenci bowiem nie mają obowiązku podawania wszystkich składników ani dokładnej ilości użytej w danym produkcie. Dwa główne składniki, które podają producenci to anionowe oraz niejonowe środki powierzchniowo czynne. Pomijam tutaj część za co odpowiadają, bowiem interesuję nas w tym wypadku ich ilość. Dla anionowych środków najczęściej można spotkać się w przedziałach: 5-15% oraz 15-30% a dla niejonowych <5% i 5-15%. Widać więc, że producenci mają w tym wypadku duże widełki gdyż różnica pomiędzy 5% a 15% jest po prostu duża, a pomiędzy 5% a 30% kolosalna.

Przykładowo poniżej skład płynu do naczyń dreft ( czyli fairy np. w Belgii, Niemczech) oraz fairy z naszego polskiego rynku.

Dreft Belgijskidreft-sklad
fairyfairy sklad

Wystarczy spojrzeć:

Dreft Belgia - 15-30% anionowych środków oraz 5-15% niejonowych środków powierzchniowo czynnych.
Fairy Polska - 5-15% anionowych środków <5% niejonowych środków powierzchniowo czynnych.

Wniosek nasuwa się sam, w chemii niemieckiej i zachodniej jest więcej środków aktywnych niż w polskiej. Niestety nawet przy tej samej ilości środków na etykiecie, widełki podawane przez producentów dają duże możliwości manewrowania w składzie i jakości poszczególnych środków kierowanych na dane rynki.